Myśli potargane (o życiu i nie-życiu)

W roli głównej: wszechobecne wątpliwości

Tyle osób o to pyta. Używają przeróżnych słów, ale tak naprawdę pytają o to, czy nie boimy się, nie wahamy, czy nie mam wątpliwości (związanych z podróżą).

No więc: one są. Wszechobecne. Zależnie od chwili – nieszkodliwe, lub ciężkie jak wyrzuty sumienia. Jak każde wątpliwości, każdego zwykłego dnia.

Pukają do głowy w mniej i bardziej przewidywalnych momentach. Często to sygnał, że choćbym twierdziła inaczej – decyzja nie jest jeszcze tematem domkniętym. Wciąż mogę zrezygnować z planów na wieczór, więc ważę nadzieję na przyjemne spotkanie i obawę przed moją reakcją na poranne „mamo, zobac: jest dzień, wtawaj”. Dokładam do tego energię na wspólny czas. Nie przepadam za tym stukaniem „od dołu” w okolice serca i dogniataniem go potem od góry. Jakby niewidzialnym imadłem, które uciska i uwiera gorzej niż kamyk w bucie. Kiedy w drodze do teatru rozważam, czy nie powinnam zostać w domu. Kiedy rezygnuję ze swojego czasu, by zrobić przysługę komuś, kogo pewnie więcej nie spotkam. Lub gdy decyduję, by tego nie robić. Kiedy czuję przypływ negatywnych emocji i mam ochotę krzyczeć. Kiedy chcę zaangażować się w coś nowego i wiem, że będzie to miało swoją cenę.

Im więcej robię i im więcej myślę – tym więcej mam wątpliwości.

I jednocześnie tym mniej powstrzymują mnie one od działania.

I tak, mam wątpliwości co do tego, co i jak będziemy robili na miejscu.

I nie, nie mam wątpliwości w temacie naszej podróży (przynajmniej: w temacie podstawowym, czyli w ogóle zasadności wyjazdu).

Nie mam wątpliwości w tematach decyzji, które już zapadły (w mojej głowie), gdzie nie dopuszczam już opcji zmiany (lub jest ona niemożliwa). Kiedy decyzja zapada, zamiast wątpliwości pojawia się świadomość ryzyka. Wiem, że jadąc do Azji zwiększam ryzyko zachorowania na tropikalne choroby. Przez jakiś czas nie spotkamy się z dziadkami i bez przerwy będziemy razem (żadnego kina, randki, biegania). Coś nas ominie. Mogę zapłacić zbyt dużo nieświadoma standardów targowania się. Możemy mieć problemy żołądkowe i językowe. Słoń może mi nadepnąć na stopę.

Za każdym razem, gdy podejmuję decyzję – wątpliwości przestają istnieć.

A wcześniej – jak ja się cieszę, że one są! Naturalnie wpływają na moje wybory dostosowując je do możliwości, zasobów, stanu emocjonalnego i nie tylko.

Kosmos! Organizm ludzki jest dla mnie absolutnym majstersztykiem 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *