Jeśli zginą nam ubrania – z łatwością kupimy nowe. Wyobrażam sobie trudności, jakie spowodowałaby utrata dokumentów.
C. Dokumenty, pieniądze i telefon
Dokumenty i dostęp do nich chcę mieć na kilka różnych sposobów.
Większość poniższej listy nikogo nie zdziwi, niemniej przygotowaliśmy już:
- Paszporty (wraz z kserokopiami stron ze zdjęciem i skanem na mailach)
- Bilety lotnicze (wraz ze skanami na mailach)
- Dokumenty ubezpieczenia (wraz ze skanami na mailach)
- Międzynarodowe książeczki szczepień (zgadnijcie z czym i gdzie)
- Książeczki zdrowa dzieci
- Międzynarodowe prawo jazdy (2 sztuki na dorosłą głowę – otóż w Wietnamie i Tajlandii potrzebne są dwa odmienne) – wiemy też, że ani jedno ani drugie nie uprawnia do jazdy na skuterze
Zabralibyśmy też wizy do krajów, do których chcemy się później wybrać, ale ponieważ nie potrafię wskazać dat – będziemy je wyrabiali na miejscu.
Jedni polecali, by dokumenty nosić w paszportówkach (na szyi), inni – w saszetkach na pas. My bierzemy i to, i to.
Z pieniędzmi natomiast to jest dla mnie tak, że musi być do nich dostęp. Żeby uniknąć zbędnego stresu – wolałabym jednak, by był w pewnym sensie ograniczony i kontrolowany.
1. Karta Revolut – karta wielowalutowa, którą zdecydowaliśmy się wyrobić pomimo dość widocznych negatywnych opinii w internecie. Zakładam, że jeśli z czegoś korzysta wiele osób, to zdarzą się zawsze niezadowoleni, a i firma pewnie rozwija się szybko i musi się w tej rzeczywistości uczyć i odnajdywać. Bardzo wiele osób ją chwali. Pozwala zaoszczędzić kwotę (różna, zależnie od banku) za podwójne przewalutowanie (w niektórych bankach) i na przykład: dodatkowe opłaty za wypłaty w bankomatach.
2. Karta Mbank – dwie usługi: kantor i wielowalutowa. Karta mbank ma być alternatywą dla sytuacji, w której Revolut nie zadziała (niemniej – przy wypłatach z bankomatów zapłacimy kilka procent dodatkowo). – dodatkowo zmieniamy sposób akceptacji przelewów z SMS na akceptację w aplikacji mobilnej.
3. Karta Ideabank – karta (bez dodatkowych zmian na koncie) ma niższe niż mbank opłaty za wypłaty z bankomatu (ale są), prawdopodobnie udaje się też unikać podwójnego przewalutowania. Stosuję tutaj zasadę ograniczonego zaufania, niemniej – to kolejna opcja na czarną godzinę. Wierzę, że jedna z trzech zadziała.
4. Gotówka – jak najmniej, ale jednak – w różne miejsca, co najmniej na wydatki pierwszych dni. Przede wszystkim dolary.
Podobno bezpieczna jest jeszcze karta Citibanku. Nie wiem, nie znam się, zobaczymy w praniu, jak spotkamy szczęśliwych posiadaczy 🙂
Plan mam taki, by na kontach przypisanych do kart, którymi będziemy posługiwali się w tych krajach, nie było więcej niż w danej chwili potrzebne. Nie wiem, jak prawdopodobne jest bezprawne pobranie środków z mojej karty lub jej kradzież, wybieram jednak dodatkowe zabezpieczenie.
Telefony zabieramy polskie, bez simlocka, by z łatwością wymienić karty na lokalne. Wierzę też, że przez tych kilka miesięcy uda mi się nie zgubić swojej własnej karty i szczęśliwie nie stracę niczego. Na wszelki wypadek wszystkie dane mają swoje kopie w chmurze. Wyłączone możliwości dzwonienia, automatyczne łączenie się z siecią i inne. Nasza pierwsza destynacja akurat ma wifi, ale generalnie telefon ma nam służyć do kontaktu ze światem, więc z pewnością skorzystamy z lokalnych sieci także w tym celu. Zabieramy statyw i stabilizator z nadzieją na piękne zdjęcia (tak, stety niestety będziemy je robić telefonem).
Pełna lista wpisów z serii „ostatnie dwa tygodnie przed wylotem”, znajduje się tutaj:
A. Rozbudowa bazy danych (więcej tutaj)
B. Lista i pakowanie (więcej tutaj)
C. Dokumenty, pieniądze i telefon
D. Rodzina i znajomi (więcej tutaj)
E. Ostateczne zabezpieczenie „tyłów”