Gdzie oczy poniosą (podróże z dziećmi)

Podróż oczami dzieci w różnym wieku

Trójka dzieci w różnym wieku i o różnym temperamencie to trzy różne wyzwania. Jak one to widzą? Jak ja to widzę?

Marysia (5 lat)

Ponieważ wie, że w Azji są inne słodycze – planuje zabrać zapas na cały wyjazd. Cieszy się, że uczy się angielskiego. Chyba będzie tęskniła za przedszkolem, a na pewno za babcią. Nie wie jeszcze jakie zabierze sukienki albo zabawki. Wie, że spakuje część swoich rzeczy do własnego plecaka albo walizki. Bardzo nie chciała robić szczepionek*. Cieszy się, że dostanie specjalną maskę z rurką i będzie nurkować. Kilkanaście godzin w samolotach to dla niej duża przygoda. Fajnie, że będziemy ciągle razem. Szkoda natomiast, że nie będzie żółtego sera. Jest ciekawa, jak będą wyglądać ludzie w innych krajach, i jak będą mówić. Chce poznać dziewczynki, które tam mieszkają.

Marysia chłonie świat jak gąbka. Będzie słuchała i bez przerwy zadawała pytania. Później ułoży w tej swojej logicznej głowie kompletną historię. Znajdzie powody wydarzeń, wymyśli je lub o nie zapyta. Będzie chciała zrozumieć, sprawdzić, dowiedzieć się. Nie będzie pewnie skora do opowiadania swoich wrażeń innym – chowając onieśmielenie za maską niechęci. Czasem zdenerwuje się na Kasię, żeby jednocześnie nie pozwolić nikomu robić jej krzywdy. Będzie chciała dzwonić do dziadków (najlepiej: samodzielnie) i chodzić w nowych, „tamtejszych” ubraniach. Jeśli zabierze jakieś słodycze – podzieli się nimi. Nieświadomie pozna kulturę, która stanie się jej częścią. To ona spędza najwięcej czasu w grupie swoich rówieśników. Teraz będzie miała szansę zobaczyć, jak odnajduje się w nowych grupach. Zobaczyć, czy mechanizmy, które poznała i zaobserwowała zadziałają w innych okolicznościach. Otworzyć się na inny świat.

Kasia (3 lata)

„Fanie, że jedziemy do tej Landii”. Czas jest totalnie abstrakcyjny, więc tydzień albo sto dni brzmi podobnie. Będziemy lecieli samolotem („ułał”) i będziemy ciągle razem („nie będzie przychodziła do nas babcia jak będziesz idła do placy?”). Jeśli będzie się bała – chciałaby nie podchodzić sama do słoni albo podejść ze mną. Ma nadzieję, że nie będzie wilków ani niedźwiedzi. Trochę boi się małpek. Fajnie, że nie będzie kanapek, bo nie przepada za nimi. Chciałaby, żeby był soczek jabłkowy. I pójść do małej dziewczynki i się z nią bawić. Może zaśpiewać kawałek piosenki po angielsku. Nie lubi szczepionek, które musiała mieć z powodu wyjazdu*.

Kasia nie chodzi jeszcze do przedszkola, a zawsze kiedy wracam do domu biegnie i z radością rzuca mi się na szyję. Uważam, że dla niej fakt posiadania przez cały czas mamy i taty obok siebie będzie wystarczającym powodem do radości i poczucia bezpieczeństwa. Obawiam się o to, jak zareaguje na wieczną nowość: nowe miejsca, nowych ludzi, nowe doświadczenia. Podejrzewam, że z czasem coraz lepiej. To, co zobaczy, będzie przeżywała – wracając do tego przez kolejne dni, ustalając dodatkowe fakty i opisując swoje doświadczenia. Do wielu rzeczy dojdzie powtarzając konsekwentnie swoje ulubione „dlacedo?”. Będzie chciała wszystkiego dotknąć i zobaczyć jak działa. Jak będzie wyrażała się tęsknota za babciami, do których jest mocno przywiązana? Czy naprawdę takim dzieciom zupełnie nie przeszkadza bariera językowa i bawią się ze sobą nawet jeśli nie są w stanie ze sobą rozmawiać? Będzie obserwowała starszą siostrę, podążała za nią i pomagała młodszemu bratu (wtedy, kiedy akurat nie nazwie go „człowietiem demoltą”). I śmiała się z tych wszystkich absurdów, na które ja nie zwróciłabym uwagi.

Janek (1 rok)

Dopóki będzie mógł się przytulić i napełnić żołądek – żaden Wietnam i Laos nie będą mu straszne. Ultra trudne będzie dla niego, że nie pozwolimy mu wkładać sobie znalezionych przedmiotów do buzi. Zatrzyma się przy każdym zaobserwowanym zwierzęciu, by poznać odgłosy jakie wydaje. Będzie demolował zamki z piasku budowane przez siostry i uśmiechał się potem rozbrajająco. Będzie wspinał się na każdą ławkę, słupek, drabinkę, którą spotka na swojej drodze. Jeśli zgubi ulubionego smoczka – może być dramat. Trudne będzie zakładanie czapki i okularów (a może bardziej: utrzymanie ich na jego głowie). Pewną trudność widzę też w codziennym podawaniu probiotyków (nie lubię – wypluwam).

 

* Całą trójkę zaszczepiliśmy przeciwko żółtaczce WZW A, a Marysię i Kasię także przeciwko durowi brzusznemu (Janek jest zbyt mały – możliwe od 2. roku życia).